Spotkania z „Ostatnimi wiejskimi muzykantami”

Wydawnictwo Muzyka Odnaleziona zaprasza w kwietniu 2013 r. na cykl spotkań z autorem książki Andrzejem Bieńkowskim oraz na pokaz filmów archiwalnych ze zbiorów autora.

Kalendarz spotkań:

22 kwietnia, godz. 18.00 – Opoczno, Miejski Dom Kultury im. T. Sygietyńskiego, ul. Edmunda Biernackiego 4

25 kwietnia, godz. 17.00 – Lublin, Galeria 31, ul. Braci Wieniawskich 5. Spotkanie i wernisaż wystawy Muzykanci, wystawa trwać będzie do 13 maja 2013

26 kwietnia, godz. 18.00 – Rzeszów, Muzeum Etnograficzne im. F. Kotuli, Oddział Muzeum Okręgowego w Rzeszowie, ul. Rynek 6

Andrzej Bieńkowski, "Ostatni wiejscy muzykanci"Jeśli chcemy wczuć się w to, czym była tradycyjna muzyka wiejska, musimy wyobrazić sobie świat, w którym rozbrzmiewała. Był to świat ciszy, naturalnych dźwięków: ptaków, zwierząt, odgłosów pracy, czasem ludzkich głosów, świat ubóstwa i monotonnej pracy, bez elektryczności, radia etc. Jeszcze z młodości pamiętam z moich wędrówek po wsiach, jak szedłem polną drogą, a w polu, w oddali ktoś pracował. Przerywał pracę, stał i czekał, aż się zbliżę (czasem z daleka), żeby zagadać, a potem jeszcze długo stał i odprowadzał mnie wzrokiem. Taka silna była ciekawość i potrzeba nowych doznań. Kiedy w tym świecie rozlegały się oberki grane na skrzypcach, ludzie reagowali z trudną dziś do zrozumienia intensywnością: płakali, śmiali się, zaraz chcieli tańczyć – wołając do muzyka „o mój ty kaplisto kochany”, jak opowiadał Józef Kędzierski. A co dopiero mówić o intensywności doznań na weselu, kiedy pojawiało się jeszcze poczucie wspólnoty i alkohol.

To był świat tajemniczych, niezrozumiałych już dziś dla nas powiązań, zależności, wierzeń i emocji. I ten świat zderzył się z XX wiekiem, z elektrycznością, samochodami, potem radiem i telewizją. Jak mógł wytrzymać taką konfrontację i nie rozsypać się!

Materiały do tej książki zbierałem wraz z żoną Małgorzatą w latach 1979-2000. Tłukliśmy się po wsiach, wypytując o muzykantów. Przejechaliśmy tysiące kilometrów, dotarliśmy do setek muzykantów. Z setek spotkań, rozmów i wywiadów wyłoniła się dziwna prawidłowość: najmłodsi skrzypkowie wiejscy (a na skrzypkach opiera się ta tradycyjna wiejska muzyka) urodzili się w końcu lat dwudziestych i tylko w niektórych wsiach trafiają się zjawiska wyjątkowe: skrzypkowie urodzeni w latach 1930-33 – młodszych skrzypków w ogóle nie ma! Na nich kończy się muzyka tradycyjna wsi, wraz z nimi bezpotomnie odchodzi cała formacja kulturowa.

Andrzej Bieńkowski 2012

Informacja o książce „Ostatni wiejscy muzykanci”

Hendrixa chwalicie, Zarasia nie znacie – recenzja książki

www.muzykaodnaleziona.com