Flisactwo z Ulanowa

Tekst: Paulina Siembida

Każde rzemiosło ma swoje zwyczaje
i swe przezwiska, nawet i hultaje
swe szpruchy mają: miejże się w cześć i ty
Byś nie był bity.

Także i nasz flis ma swoje ustawy,
Ma swe przezwiska i osobne sprawy,
A ktzórzy grzeszą przeciw nim, jest na nie
Srogie karanie

S.Klonowic

Flisactwo jest jednym z zawodów, którego czasy świetności dawno już minęły. Tratwy zostały zastąpione barkami, które w o wiele szybszy sposób mogą przetransportować wodą dużo większą ilość towaru. Są jednak jeszcze ludzie, dla których tradycja flisacka wciąż żyje.

Żyje we wsponieniach, opowieściach, fotografiach. Żyje w izbach, do których wracali po wielu tygodniach nieobecności. To właśnie dzięki takim ludziom, tajniki tego zawodu, jak i tradycje z nim związane, nie przepadły bezpowrotnie. To oni starają się zarażać innych ludzi pasją, przekazywać wiedzę. Opowiadają historie z przed kilkudziesięciu lat, aby ta historia i wiedza nie odeszły wraz z nimi.

Mówiąc o takich ludziach mam na myśli m.in. flisaków z Ulanowa, małego miasteczka na podkarpaciu, które było kiedyś ważnym punktem na wodnym szlaku. Mam to szczęście, że mogłam o tym wszystkim posłuchać, a nawet przeżyć namiastkę flisów sprzed lat, bo Ulanów to moje rodzinne miasto.

Flisak zwany też orylem lub flisem to przedstawiciel grupy zawodowej zajmującej się dawniej flisem, czyli rzecznym spławem (transportem) towarów. Z reguły flisakami byli chłopi zamieszkujący nadrzeczne wsie, dla których spław był dodatkowym, sezonowym zajęciem. Z biegiem czasu wytworzyli oni swoje własne obyczaje i słownictwo, specjalny jadłospis obowiązujący na tratwie. Powstało wiele flisackich pieśni, które umilały czas i wypełniały pustkę podczas tych kilkutygodniowych wypraw.

Flisactwo upamiętnił m.in. Sebastian Fabian Klonowic w dziele pt. “Flis, to jest spuszczanie statków Wisłą i inszymi rzekami do niej przypadającymi”.

Ponieważ flisacy stanowili liczną grupę zawodową, w XVII wieku założyli własną organizację przypominającą rzemieślniczy cech miejski, a król Władysław IV Waza nadał im przywileje cechowe. Cech ten odgrywał w życiu miast nadrzecznych istotną rolę. Jego przywileje i uprawnienia były dość rozległe.

Głównym towarem transportowym, szczególnie do Gdańska było zboże ale i płótno, sieci, liny, skóry zwierzęce, wełna, wosk, miód, suszone i świeże owoce, smoła, potaż, wyroby garncarskie oraz w dużej mierze drewno. Towary transportowano na tratwach. Wiosną, kiedy rzeki odmarzały flisacy zbijali tafle łącząc przygotowane wcześniej poszczególne sztuki drewna do cieńszych poprzecznych ramion, tzw. szorców. Tafle łączono w jeden pas (o długości niekiedy 170 m) kanatami (cienkimi linkami). Pasy szerokości 4-5 m łączono w dwa lub cztery tworząc tratwę.

Kilka tratw tworzyło kolej tratw, z którą załoga flisacka odbywała spław do Gdańska czy innych docelowych punktów. Sterowanie tratwą nie było łatwe. Nadawano jej kierunek za pomocą drygawek (wioseł o długości 10-12 m), zamocowanych na głowie (pierwszej tafli) oraz colu (ostatniej tafli). Do zatrzymywania tratwy służyły śryki – zaostrzone pale brzozowe, rzadziej bukowe o długości do 7 m zamocowane w skrzyniach, a zatrzymaną już tratwę, przywiązywano liną do brzegu lub wyspy.

Retman Mieczysław Pityński fot. Ewa Hasiak

Retman Mieczysław Pityński, fot. Ewa Hasiak

Na czele załogi flisackiej stał retman. To on dowodził tratwą i to od jego umiejętności zależał jej bezkolizyjny spław, ale też zdrowie i życie flisaków. Był on osobą, której nie sprzeciwiał się żaden flisak. Był szanowanym “wodzem”, o ogromnej wiedzy. Retmanem nie zostaje się bez powodu. Znajomość rzek, fachu i ludzi musi być imponująca.

Po rozpoczęciu spławu rzadko schodziło się na ląd. Flisacy odpoczywali w szałasach pokrytych słomą znajdujących się oczywiście na tratwie. Szałasy te zwano budami. Retman zaś odpoczywał w stylizowanym domku, zwanym retmanką, który również pokryty był słomą. Warunki jednak nie odstraszały. Posiłki także przygotowywano w trakcie pływanki na palenisku. Zajmowali się tym flisacy, którzy obecnie nie “prowadzili”tratwy. Mimo wszystko flisaków ciągnęło na wodę. Bo flisowanie to nie tylko zawód, to przygoda.

Spławy drewna polskimi rzekami wiązały się z możliwością odwiedzenia pięknych miast znajdujących się na szlaku spławianego towaru. Niosły też ze sobą duże zyski. Flisacy musieli przyzwyczaić się jednak do długich rozstań z rodziną, często też do kapryśnej pogody. Pływanie było również dość niebezpieczne. W literaturze można znaleźć wzmianki o zatonięciu tratw, czy śmierci flisaków, poniesionej właśnie podczas pływanki. Podróż do Gdańska trwała zwykle kilka tygodni.

Flisacy rano i wieczorem modlili się do św. Barbary, patronki flisaków. Śpiewali do niej utwory, które liczyły nawet piętnaście zwrotek. Pieśnią, która rozpoczynała każdy dzień był utwór “Kiedy ranne wstają zorze”. Tym aktem flisacy chwalili Boga prosząc o łaskę i opiekę na wodzie. Po dopłynięciu do Gdańska, uczestnicy spławu udawali się w drogę powrotną. Często podróżowali pieszo, co zajmowało im około dwa tygodnie. Tradycją było, że za zarobione pieniądze flisacy kupowali żonom bursztynowe korale czy pięknie zdobione chusty. Była to swego rodzaju rekompensata za tygodnie rozłąki.

Po I wojnie światowej flis stopniowo zaczął upadać. Konkurencję dla spławu stanowiła kolej żelazna, niemniej jednak wielu flisaków trudniło się nim do II wojny światowej. Po jej zakończeniu ustał flis długodystansowy do Gdańska, a flisak jako zawód przestał istnieć w połowie lat sześćdziesiątych XX wieku.

Jak wspomniałam na początku, Ulanów był ważnym punktem na flisackim szlaku. Usytuowanie Ulanowa u zbiegu dwóch rzek Sanu i Tanwi sprawiło, że zamieszkująca miasteczko ludność zajmowała się między innymi pracą “na wodzie”. Jednak dopiero w XVIII wieku, gdy powstały liczne spichlerze i powstał port rzeczny z warsztatami szkutniczymi ulanowscy flisacy zorganizowali swój cech. Pzygotowywał on młodych kandydatów na flisaków, a następnie retmanów i sterników jednostek żeglugi śródlądowej, sprawował władzę nad wszystkimi swoimi członkami, oznaczał czas i okres nauki sztuki flisackiej, określał warunki uzyskania stopnia retmana i sternika oraz decydował o ich mianowaniu.

Restrykcje celne zaborców a potem rozwój kolei spowodowały, że głównym towarem spławianym przez flisaków staje się drewno. Ulanowscy retmani i flisacy spławiali je różnymi polskimi rzekami takimi jak: San, Wisła, Bug i Narew. Zimą kiedy rzeki pozamarzały na brzegu Sanu, w miejsce zwane bindugą, zwożono potężne sosny, jodły, świerki, rzadziej dęby. Wiosną, kiedy flisacy ponownie mogli wyruszyć do Gdańska, zbijali tratwę i przygotowywali się do wypłynięcia.

Z czasem jednak i spławianie drewna przestało być opłacalne. Nadrzeczne warsztaty upadały, a flisacy zaczęli trudnić się w innych fachach. Z biegiem lat o zajęciu tym było tylko słychać w opowieściach ludzi, którzy poświęcili temu cząstkę swojego życia, a mieszkańcy Ulanowa powoli zaczęli zapominać o tym, czym trudnili się ich przodkowie. Uwarunkowania społeczno-polityczne też miały wpływ na minimalizację zainteresowania faktami sprzed lat.

Nastały jednak czasy, kiedy ludzie bez przeszkód mogli się zrzeszać, prowadzić działalność w sferze publicznej, zarówno społecznej jak i politycznej. Otworzyło się wiele dróg realizacji pasji, pomysłów, planów.

Skutecznie wykorzystali to potomkowie retmanów ulanowskich, którzy w 1991 roku powołali do życia Bractwo Miłośników Ziemi Ulanowskiej pw. św. Barbary, nawiązujące swym charakterem zarówno do flisackiej organizacji cechowej jak i bractwa kościelnego pw. patronki flisaków. Wielkim ułatwieniem i swego rodzaju punktem zapalnym było to, że w Ulanowie do dnia dzisiejszego żyją retmani którzy brali udział w zarobkowym spławianiu drewna – Pan Władysław Bryła, Wincenty Pityński i Mieczyslaw Pityński.

Schemat tratwy flisackiej

Schemat tratwy flisackiej

Bractwo Miłośników Ziemi Ulanowskiej pod wezwaniem świętej Barbary w Ulanowie powstało 8 września 1991r. Za główny cel swojej działalności, przyjęło kultywowanie flisackich tradycji Ulanowa oraz rozwój kulturalny ziemi ulanowskiej. Już w 1993 roku został zorganizowany po raz pierwszy od 1939 roku spław tratwiany z Ulanowa do Gdańska, o nazwie “Flis Szlakiem Praojców” (724 km w 26 dni). Był to oczywiście flis nie zarobkowy.

Następne flisy na tej samej trasie odbyły się w 1996 i w 1997 roku. W sumie od 1993 roku do Bractwo brało udział w kilkudziesięciu spławach flisackich po różnych rzekach Polski . Stowarzyszenie posiada też własne galary, dzięki którym organizuje okazjonalne spływy przeworząc turystów i zaproszonych gości. Jest to obecnie atrakcja turystyczna, która cieszy się sporym powodzeniem.

Bractwo Miłośników Ziemi Ulanowskiej ma na swoim koncie kilka publikacji. W 1992 roku zainicjowano wydanie periodyku pod tytułem “Ziemia Ulanowska”, który wydawany jest do dnia dzisiejszego. W 1997 roku stowarzyszenie wydało tomik szkiców z zakresu dziejów miasta pt. “Flisacki Ulanów” autorstwa ks. dr hab. Wilhelma Gaja – Piotrowskiego, kapelana ulanowskich flisaków. Wydano również zbiór pieśni tego samego autora pt. “Flisackie śpiewy”, a także w roku 2001 unikatową książkę dotyczącą tematyki flisowej pt. “Z flisackich tradycji Ulanowa – Małego Gdańska”.

Członkowie stowarzyszenia od początku działalności poszukiwali dokumentów dotyczących polskiego i ulanowskiego flisactwa, jak też konkretnych pamiątek flisackich. Do najcenniejszych odnalezionych pamiątek należy unikatowa na skalę polską i europejską chorągiew bracka z pierwszej połowy XVIII wieku.

Odtworzono również strój dawnych mieszczan ulanowskich, który stał się strojem Bractwa. Uszyto stroje mieszczek ulanowskich z przełomu XIX i XX wieku, jak też strój flisaków z tego samego okresu czasu (w obu przypadkach według projektu ks. dr hab. Wilhelma Gaja-Piotrowskiego). Odtworzono recepturę oryginalnej potrawy flisackiej – chleba chrupackiego, obecna nazwa “chleb flisacki”. Charakterystyczne dania kuchni flisackiej to również : kulasze – rodzaj kaszy gotowanej z ziemniakami na gęsto polewanej skwarkami oraz barszcz flisacki, którego receptura również została odtworzona.

Flisy przyczyniły się do wznowienia przez ulanowian kontaktów jakie kiedyś istniały między Ulanowem a Gdańskiem, a dzięki flisom odrzańskim nawiązano nowe ze Szczecinem, oraz wieloma innymi miejscowościami leżącymi na trasach przepływu tratew. Podczas flisów po Odrze dołączyli do flisaków z Ulanowa flisacy z Niemiec, a w 2003 roku podpisano porozumienie między stowarzyszeniami z Ulanowa i Finowfurt.

Podczas Międzynarodowego Zjazdu Flisaków we Włoszech w 2005 r. stowarzyszenie z Ulanowa zostało przyjęte do Międzynarodowego Stowarzyszenia Flisaków, zrzeszającego 26 organizacji. Rekreacyjne flisowanie to nie jedyna aktywność członków stowarzyszenia. Bractwo podejmuje się także organizacji maratonów, crossów rowerowych czy biegów narciarskich promując w ten sposób swoją “małą ojczyznę”.

Pieśni flisackie:

Hej, flisacza dziatwo

Hej, flisacza dziatwo,
Hej, dalejże dalej,
Płyń do Gdańska z tratwą
Po szumiącej fali.
Płyń ochocza wiaro,
Z bukiem, dębem, sosną,
I z Wisełką szarą
Pieśnią gwarz radosną.
Gdy brzmi na jej łonie
Nasza pieśń wesoło,
Wtórzcie nam, wód tonie,
Wtórzcie z szumem wkoło.
Lekko, cicho, gładko,
Nieś nas, Wisło nasza,
Na twych falach, matko,
Nic nas nie zastrasza.
Bo choć nad twym szlakiem
Burza się rozsroży,
Czuwa nad flisakiem
Blask opieki Bożej.

Czy to w dzień

Czy to w dzień, czy o zachodzie,
Zmieszana z pluskiem fal,
Leci nasza pieśń po wodzie,
Niesiona wichrem w dal.

W słońcu czy w blasku gwiazd
Mijamy wiele miast.
Z góry, hen, gdzieś spod Krakowa
Wieziemy tu nasz plon.

Choć płyniemy wciąż w szeregu
Przez długie, smutne dnie,
Ale każdy z nas na brzegu
Zostawił serce swe.

I choć rozstania żal,
Płyniemy z prądem w dal,
Ale każdy wróci z drogi
Do swej niebogi znów.


Literatura:

1. “Ziemia Ulanowska”, Wyd. Bractwo Miłośników Ziemi Ulanowskiej p.w.św. Barbary w Ulanowie, Nr 26, Ulanów 2007.
2. Ks. Wilhelm Gaj-Piotrowski, “Z flisackich tradycji Ulanowa-Małego Gdańska”, Wydawnictwo SZTAFETA, Stalowa Wola 2001.
3. Tadeusz Kumik, “Ulanów”, Ulanów 1992.

Fotografie:
1. Flisactwo z Ulanowa fot. Ewa Hasiak