Zimowe zwyczaje Serbołużyczan

Tekst: Justyna Michniuk

Oprócz pięknych tradycji Bożego Narodzenia czy też świętowania Nowego Roku, Serbołużyczanie mają jeszcze kilka innych zimowych zwyczajów, które chciałabym tutaj krótko opisać. Skupię się na trzech najbardziej znanych, które stanowią: górnołuż. i dolołuż. nowolětka, (pol. nowolatki, niem. Neujährchen), górnołuż. ptači kwas, dolnołuż. ptaškowa swajźba (pol. ptasie wesele, niem. Vogelhochzeit) oraz górnołuż. přaza, dolnołuż. pśěza ( pol. prządka, niem. Spinte).

Nowoletka to zwyczaj znany i kultywowany do dziś nie tylko na Łużycach, lecz także np. na obszarze Warmii i Mazur. Wspomniana wyżej nazwa odnosi się do pieczonych na początku Nowego Roku figurek przedstawiających zwierzęta. Wypiekami tymi były kiedyś karmione zwierzęta domowe, co miało im zapewnić zdrowie i płodność. Cześć z nich była również chowana w przypadku gdyby jakieś zwierzę zachorowało w ciągu roku, to właśnie nowolatki miały być jego lekarstwem.

W dawnych czasach to właśnie bydło było największym skarbem każdego gospodarstwa i gwarantem dobrobytu rodziny. Figury zostały oczywiście wcześniej poświęcone w kościele. Nowoletka mają więc charakter magiczny, stanowią nie tylko pokarm, który asygnuje pomyślność i zdrowy chów zwierząt, lecz są to także talizmany, które dawniej miały chronić trzodę przed urokami. Ciastka wtykano również do ula, czy w korę drzew owocowych w nadziei na obfitość zbiorów. Dzisiaj zwyczaj ten praktykuje się w nieco zmienionej formie np. w przedszkolach i szkołach, gdzie dzieci formują zwierzęta z ciasta złożonego z mąki, wody i soli.

Nowoletka, fot Werner Meschkank

Nowoletka, fot Werner Meschkank

Kolejnym ciekawym, a z tego co mi wiadomo w Polsce nieznanym, zwyczajem jest tzw. ptasie wesele. Na Łużycach jest ono obchodzone tradycyjnie 25 stycznia. Data ta nie jest przypadkowa. Wiąże się ona ze starym pogańskim świętem, kiedy to składano duchom przodków dary z pożywienia w celu zjednania sobie zarówno dobrych, jak i złych duchów. Jak mówi literatura fachowa zwyczaj ptasiego wesela pochodzi z obszaru pomiędzy Budziszynem, miastem Kamenz (górnołuż. Kamjenc) oraz miastem Hoyerswerda (górnołuż. Wojerecy).

Dziś jest on jednak rozpowszechniony zarówno na Górnych, jak i Dolnych Łużycach. W wymienionym wyżej dniu, z samego rana, dzieci kładą na parapety lub przed drzwi domu puste talerze. Pojawiają się na nich słodycze, które są prezentem od ptaków za to, że dzieci dokarmiały je przez całą zimę. Ptaki mogę sobie pozwolić na taki prezent, ponieważ dzień święta to jednocześnie dzień ich wesela, pragną więc podzielić się słodkim wypiekiem ze wszystkimi, którzy pomogli im przetrwać mrozy. Ciastka mają tradycyjnie kształty ptaszków, często są oblane lukrem, bądź czekoladą. Mówi się, że ptači kwas przypada właśnie na końcówkę stycznia, ponieważ w tym czasie wiele gatunków ptaków faktycznie rozpoczynają łączenie się w pary i wicie gniazd.

Do obchodów święta należy także przebieranie dzieci za ptaki oraz wybór ptasiej młodej pary. Tak wybrani panna młoda oraz pan młody noszą tradycyjny ludowy strój ślubny. Strój żeński różni się w zależności od regionu, strój męski charakteryzuje czarny, odświętny garnitur oraz cylinder. Państwo młodzi nie są jednak osamotnieni, ponieważ towarzyszą im wybrani w podobny sposób świadkowie oraz drużki. Procesja przebranych dzieci idzie przez wieś/miasto i kończy się świętowaniem na specjalnie do tego przygotowanej sali. Tam, razem z dorosłymi przy dźwiękach muzyki, tańcu i oczywiście jedzeniu łakoci, obchodzone jest prawdziwe huczne ptasie wesele.

Słodkie wypieki na ptasie wesele, fot. Werner Meschkank

Słodkie wypieki na ptasie wesele, fot. Werner Meschkank

Trzecią tradycją jest jedno z najstarszych zajęć ludzkości, do których należy przędzenie lnu. Od listopada aż do końca zimy Łużyczanki zajmowały się prządką. Tylko zimą miały na to czas, ponieważ wiosna, lato i jesień wypełnione były w dawnych czasach ciężką pracą na roli. Kobiety i dziewczęta spotykały się na wspólnym przędzeniu w dużej izbie u gospodarza lub w innym odpowiednio wielkim pomieszczeniu. Dzięki temu zajęciu mogły oderwać się od obowiązków dnia codziennego oraz spotkać ze znajomymi. Przędzeniu towarzyszyły wesołe rozmowy oraz śpiewy. Dzisiaj Serbołużyczanki nie przędzą już co prawda lnu w długie zimowe wieczory, jednak z tej właśnie tradycji wywodzą się inne ciekawe zwyczaje jak na przykład zapusty czy śpiewanie pieśni wielkanocnych. Ale to już zupełnie inna historia…

Serbołużyczanie-krótka charakterystyka

Łużyczanie, zwani w polskiej literaturze także Serbołużyczanami lub Serbami Łużyckimi zamieszkują obecnie dwa kraje związkowe w Niemczech; Saksonię i Brandenburgię i można ich podzielić (podział ogólny- J.M) na: Dolnołużyczan skupionych współcześnie wokół Chociebuża (dolnołuż. Chóśebuz, niem. Cottbus), oraz Górnołużyczan, których stolicę stanowi Budziszyn (górnołuż. Budyšin, niem. Bautzen). Należy zaznaczyć, że Łużyczanie stanowią na tych obszarach ludność autochtoniczną, zasiedlili bowiem te tereny już w VI w. W VII w. Łużyce wchodziły w skład państwa Samona-najstarszego znanego współcześnie tworu państwowego Słowian zachodnich. Od VII do VIII wieku na terenie Łużyc istniały zaś państwa plemienne zarządzane przez rodzimych władców, najbardziej znanym z nich był Miliduch [1] , król plemion serbołużyckich, który w 806 roku stoczył bitwę z wojskami Franków.

Ilu jest Serbołużyczan? – to jedno z najczęściej stawianych pytań. Nieważne jednak na której statystyce się oprzemy, czy zawyżymy liczbę Serbołużyczan, czy też ją zaniżymy, nie otrzymamy poprawnej odpowiedzi. Dzieje się tak z kilku powodów. Jednym z nich jest fakt, że samo pytanie jest źle postawione. O ile stosunkowo łatwo jest podać liczbę Polaków, czy Niemców, o tyle trudno oszacować liczbę Serbołużyczan, patrząc np. na miejsce urodzenia czy też nazwisko rodowe, które byłoby „typowo łużyckie” itd. Inny problem, jaki się tutaj pojawia, związany jest z brakiem danych.
„Prawie nie ma statystyk dla Serbołużyczan, które dokumentują konkretną przynależność etniczną. Najczęściej próbuje się określić liczbę Serbołużyczan, patrząc na znajomość lub nieznajomość języka łużyckiego” [2] . Stosując to podejście do tematu liczebności Serbów Łużyckich, również łatwo popełnić błąd. Źródła podają liczbę ok. 50.000 – 60.000 osób jako oficjalne kworum Serbołużyczan w obu landach, te dane pojawiają się także często w polskich publikacjach. Na Łużycach na tzw. serbołużyckim obszarze osadniczym, większość szyldów drogowych oraz nazw ulic jest dwujęzyczna, niemiecko-serbołużycka, co czasem dziwi niektórych kierowców. Serbołużyczan można także podzielić na dwie podstawowe grupy, ze względu na wyznawaną religię: katolików i ewangelików.

Na zdjęciu: Krzyż przydrożny, katolickie Łużyce / przykład dwujęzycznego szyldu, fot. Justyna Michniuk

Na zdjęciu: Krzyż przydrożny, katolickie Łużyce / przykład dwujęzycznego szyldu, fot. Justyna Michniuk

Serbowie Łużyccy to również najmniejszy naród słowiański bez własnego państwa, który posiada nie tylko własne, należące do grupy zachodniosłowiańskiej, języki (oraz ich liczne odmiany dialektalne), ale i samodzielne media; radio, TV i gazety, szkoły z łużyckimi językami nauczania oraz przede wszystkim unikalne tradycje, związane z porami roku, które pragniemy sukcesywnie opisywać, rozpoczynając od zwyczajów zimowych. Warto także dodać, że zarówno w Budziszynie (niem. Sorbisches Museum), jak i w Chociebużu (niem. Wendisches Museum) znajdziemy muzea poświęcone Serbołużyczanom, posiadające wystawy stałe i czasowe, które warto odwiedzić. Zapraszamy do fascynującego świata serbołużyckiej kultury ludowej!

Przypisy:

[1] Mětšk F, Miliduch, [w:] Šołta J., Kunze P., Šěn F. (red.), Nowy biografiski słownik kstawiznam a kulturje Serbow, Wyd. Domowina, Budziszyn 1984, s. 379.

[2] Walde M., Demographisch-statistische Betrachtungen im Oberlausitzer Gemeindeverband „Am Klosterwasser“, Lětopis 51 (2004) 1, 3–27, s. 4.