Tekst: Robert Garstka
Na pograniczu Beskidu Śląskiego i Żywieckiego, do naszych czasów zachował się niezwykle ciekawy, acz nieco tajemniczy zwyczaj kolędniczy zwany Szlachcice (gwarowo: Ślakcice). Nazwa, pochodzenie, postacie i przebieg tego widowiska – samorodnego, ludowego teatru, są niejasne i trudne do jednoznacznego określenia. Ta unikatowa i niespotykana w innych częściach Polski forma kolędowania – na co wskazują także moje terenowe badania [1] prowadzone od kilku lat – praktykowana jest nadal w miejscowościach: Zwardoń, Sól-Kiczora, Szare-Suche, Pawliczne (przysiółek Lalik), Laliki i Kamesznica. Grupa z Kamesznicy (od ok. 10 lat), nie kolęduje między domami, prezentując się jednak np. podczas przeglądu „Gody Żywieckie” w Milówce i Żywcu oraz na „Góralskim Karnawale” w Bukowinie Tatrzańskiej. W samej Milówce leżącej w pobliżu Kamesznicy, nie było nigdy Szlachciców, choć grupa z tej miejscowości została wykazana w publikacji poświęconej zwyczajom kolędniczym, lecz prawdopodobnie jest to grupa z Kamesznicy[2].
W skład grupy, wcielając się w postacie Szlachcica, Masarza, Górala, Żyda i Żydówki, wchodzą zasadniczo młodzi mężczyźni (zazwyczaj kawalerowie), czasami także mężczyźni żonaci. Ze Szlachcicami nigdy nie kolędowały dzieci i kobiety, choć w ostatnich latach zdarzają się odstępstwa od tej reguły. Są to jednak bardzo sporadyczne wypadki.
Pod koniec XIX wieku w Żywcu, w skład grupy zwanej tutaj Nowoletnikami, wchodzili: Anioł, Szlachcic, Masarz, Góral, Dziad i Babka. Jak zauważa Barbara Rosiek, w najstarszej żywieckiej wersji widowiska postacie Dziada i Babki ustąpiły z czasem Żydowi i Żydówce[3]. W Zabłociu koło Żywca w grupie występowała też postać kozy[4], natomiast w Soli w latach 30. XX w., a w Żywcu pod koniec XIX wieku, grupie towarzyszyła także postać Anioła[5]. Przypuszcza się, że wraz z jej zarzuceniem przedstawienie nabrało przede wszystkim świeckiego charakteru[6], należy jednak zwrócić uwagę, iż wspomnianą postać odnotowano jedynie w dwóch miejscach, a ponadto nieliczne publikowane źródła odnoszą się do wydarzeń sprzed stu lat. Opisywana tradycja kolędnicza, nie jest już współcześnie praktykowana w Żywcu, natomiast Anioł nie występuje w żadnej z funkcjonujących obecnie grup Szlachciców, tak więc nie ma podstaw do stwierdzenia, że na przestrzeni lat dokonały się znaczące zmiany w specyfice tej kolędniczej formy, na co wskazują także dalekie od religijnych treści kwestie (spisane przed laty), wygłaszane współcześnie przez wszystkie postaci tego ludowego teatru.
Poniżej fragment monologu Szlachcica.
Klaus taus witam pana gości
A jo ślakcic narodzony, niechaj wam to sprości.
Słyszałem to moi mili, że tu wieprza mocie
To temu kwikowi na zabicie dacie,
A on wam to sprawi i kisek nadzieje,
Możecie je jes w piątek, sobotę i w niedzielę[7].
W przeszłości, Szlachcice występowały także w granicznej Rupience – przysiółku włączonym po drugiej wojnie światowej w administracyjne granice Koniakowa. Koniaków znajduje się jednakże na obszarze Górnego Śląska[8] lub – jak woli większość mieszkańców tego obszaru – Śląska Cieszyńskiego, natomiast Rupienka, na Żywiecczyźnie (historyczna Małopolska). Tu właśnie przebiega granica historycznych krain Śląska i Małopolski, której kolędnicy nie przekraczali, nie licząc odwiedzin w gospodzie w centrum Koniakowa. O ich wizycie w tym miejscu wspomina Barbara Bazielich, zaznaczając jednak, iż Szlachcice zatrzymywali się tam jedynie na odpoczynek: „[p]oza Rupienką, gdzie korowody te odwiedzają poszczególne dziedziny, przychodzą one jeszcze tylko do centrum Koniakowa tzn. do gospody. Tutaj zatrzymują się na chwilę, a następnie wracają w stronę Rupienki omijając zasadniczą część Koniakowa”[9].
W niektórych tekstach pojawiają się jednak opisy wskazujące, iż ta forma kolędnicza praktykowana była w Koniakowie, co tym samym łączy ją ze śląską kulturą, o czym świadczy stwierdzenie Krystyny Kaczko: „[n]ajbardziej widowiskową grupą przebierańców byli „szlachcice” chodzący w drugi dzień świąt wieczorem po Koniakowie”[10].
Jednakże, zważywszy m.in. na przeszłe i współczesne badania terenowe oraz małopolski rodowód Rupienki, podobne stwierdzenie należy uznać za błędne, tym bardziej, iż tekst Kaczko opiera się na artykule profesor Barbary Bazielich[11], która już na samym jego początku wyraźnie zaznaczyła etniczną przynależność Rupienki.
„Rupienka to obecnie część wsi Koniaków w powiecie cieszyńskim. Jeszcze niedawno (do czasu ostatniej wojny) należała ona jednak do powiatu żywieckiego. Badacz, który by o tym nie pamiętał i zaliczył ją do rzędu wsi śląskich, popełniłby zasadniczy błąd. Rupienka bowiem, mimo że przyłączono ją do województwa katowickiego, etnicznie związana jest nadal raczej z Małopolską; w ten sposób potwierdza się fakt, że nie zawsze granice administracyjne muszą pokrywać się z etnicznymi. Dla grupy krakowskiej stanowi ona teren peryferyjny, zachowujący rodzime cechy kulturowe, dla grupy śląskiej zaś — teren, na który bezpośrednio przeciekają wpływy Śląska. Jednym z przejawów etnicznej łączności Rupienki z Małopolską są praktykowane tutaj do dziś dnia zwyczaje związane z okresem zimowym, i to przede wszystkim ze świętami Bożego Narodzenia i z Nowym Rokiem. Chodzi mianowicie o tzw. „szlachciców” i „dziadów”, tj. korowody przebierańców, które w tym czasie chodzą po wsi i dają swego rodzaju widowisko, składając równocześnie gospodarzom życzenia”[12].
Informacje o Szlachcicach i Dziadach Noworocznych odnaleźć można także w publikacji Jerzego Pośpiecha[13]. Autor, omawiając pobieżnie obie formy kolędowania, wskazuje, iż występują one w Beskidzie Śląskim, zaliczając oba wzmiankowane i unikatowe w skali całego kraju tradycje, do grupy zwyczajów ludu śląskiego, uważając iż te mają swe odniesienie w innych regionach Polski.
„W pracy starano się uwzględnić wszystkie najbardziej charakterystyczne i najważniejsze doroczne zwyczaje ludu śląskiego. Nie ma wśród nich ani jednego, który nie byłby znany także w innych regionach Polski”[14].
Wymienione formy kolędowania, nie należą jednak do tradycji ludu śląskiego, a ponadto nie są spotykane w innych częściach Polski. Wyjątek stanowi tu jedynie grupa dziadów noworocznych z miejscowości Kamienica (gmina Paczków) w województwie opolskim, należy wszakże zauważyć, iż na ziemi śląskiej (jedynie w tym miejscu), tradycję tę podtrzymują potomkowie emigrantów z Żywiecczyzny, przybyłych tutaj po drugiej wojnie światowej. Wprawdzie ważniejsze postacie obchodu zostały zachowane, jednak grupie towarzyszy jedynie jeden muzyk grający na akordeonie, a ponadto brakuje ważnego elementu tego widowiska, jakim jest strzelanie z batów, które swym odgłosem jednocześnie witają nowy rok i przeganiają ze wsi wszelkie zło[15].
Szlachcice z ziemi żywieckiej, odwiedzają domy już od wczesnych godzin rannych w dniu wspomnienia świętego Szczepana (26 grudnia) – uznanego przez kościół katolicki za pierwszego męczennika za wiarę, prezentując swoje nietypowe przedstawienie. Niektórzy regionaliści zaznaczają, iż ta forma kolędnicza w górnym biegu Soły, praktykowana była również w dniu Bożego Narodzenia[16].
Zazwyczaj grupie towarzyszą muzycy grający na heligonce (odmiana harmonii guzikowej), która przeniknęła na te tereny z sąsiedniej Słowacji oraz prostym instrumencie perkusyjnym – wakacie, dawniej także na skrzypcach i dudach żywieckich[17]. Regionaliści omawiający instrumentarium tej grupy kolędniczej, nie wskazują przyczyn oraz konkretnej daty tj. od kiedy zaprzestano gry na skrzypach i dudach. Wydaje się, iż w przypadku skrzypiec zmiana podyktowana była m.in. warunkami pogodowymi, instrument ten bowiem negatywnie reaguje na wilgoć i mróz, a przecież w takich warunkach funkcjonowali kolędnicy. Ponadto skrzypce są delikatne i drogie, łatwo więc o ich zniszczenie podczas spontanicznych i żywiołowych zachowań.
Szlachcice kolędują głównie w wybranych domach, tam gdzie czekają na nich rodziny i znajomi, a zwłaszcza młode dziewczęta, z którymi mogą zatańczyć. Przyjmowani są także przez osoby z zewnątrz (spoza danej miejscowości), spędzające świąteczny czas w swoich domach letniskowych lub w pensjonatach.
Podczas wędrówki od domu do domu, jak i w czasie kolędowania u gospodarzy, nie są wykonywane tradycyjne powinszowania oraz śpiewane kolędy, a całe przedstawienie ma w zasadzie świecki charakter. Jest to kolejny element wyróżniający Szlachciców spośród innych kolędniczych form. Oracje i pieśni swą wymową pasują bardziej do zabawy w karczmie, niźli do kolędniczego obchodu.
Ej mom konisia Rysia,
Ej wózek malowany,
Ej dziewczyne pijoczke,
Ej mój Boże kochany!
lub
Hej Pietrasianie idą, hej Pietrasianie stoją,
Hej, bo się Pietrasianie, hej nikogo nie bojom!
Hej napiłem się wódki, hej różnego gatunki,
Hej tak mi w głowie szumi, hej że ni ma ratunku!
Hej gorzołeczko cici, hej wlazłaś mi do rzyci,
Hej wlazłaś mi do głowy, hej waryjot gotowy!
Warto zauważyć, iż grupy Szlachciców prezentujące się także na scenie podczas dorocznego przeglądu kolędniczego „Żywieckie Gody”, nie wykonują przyśpiewek, w których pojawiają się wulgarne słowa, co zapewne byłoby źle odebrane przez jury. Tak więc spontaniczną i niczym nieskrępowaną formę podziwiać można jedynie w trakcie ich obchodu po wsi.
Próbując zrozumieć istotę tego przedstawienia, niektórzy badacze sięgają do szesnastowiecznych komedii dell’arte (komedii ludowej) i wędrownych widowisk oraz siedemnastowiecznych komedii rybałtowskich. Dostrzegalny jest szkicowy scenariusz dający aktorom możliwość improwizacji oraz równorzędność postaci i ustępowanie miejsca na scenie kolejnemu wykonawcy. Szczególnie zapowiedź aktora, kończącego swoją rolę, kolejnej postaci wkraczającej na scenę było typową cechą dawnego teatru ludowego[18]:
[…] Na tym kończę swoją rolę jako Szlachcic żwawy,
Hej, Masarzu, chodź do chlewa, bo tu zdycha świnia[19].
Najpierw (co potwierdza także moja obserwacja uczestnicząca) do domu lub na podwórko wchodzi Szlachcic,[20] po nim Masarz, a następnie Góral, Żyd i Żydówka, wygłaszając kolejno swoje kwestie pełne nonsensownych treści np.:
Idym jo se do krawcyków, krawcycy śniodajom,
Trzej krawcycy, jedno jajo, śtyryma nozami krojom.
A wy mili krawcy łuscyjcie mi zupon,
Ani długi, ani krótki, jyno równy z dupom[21].
W latach znacznie wcześniejszych (często są to jedynie daty zbliżone np. lata 30. XX w.), w niektórych grupach występował także Anioł, który wraz z Żydem jako pierwszy wstępował do domu głosząc:
Niek bydzie pokwolony Jezus Krystus!
Dzieciontko się narodziło weselmy sie,
Cały Bozy rok[22].
Grupa, idąc przez wieś, czyni sporo zamieszania i hałasu, dając w ten sposób już z daleka znać o swoim nadejściu. Śmiech, śpiew i głośna muzyka łączą się w jedno.
Baciarujcież chłopcy, bo baciarki trzeba
Kto nie baciaruje, nie pójdzie do nieba…!
Każda z postaci, kończąc swoją rolę, przywołuje następną. Ważny jest też ich wygląd i charakterystyczne zachowanie. Szlachcic ubrany jest w żołnierski mundur, obwieszony medalami, z szablą zawieszoną u pasa. Chodzi energicznie tam i z powrotem po izbie lub podwórku, opowiadając co widział na świecie. Masarz prezentuje się w białym poplamionym fartuchu, gumiakach lub gumofilcach oraz w nakryciu głowy wykonanym z bibuły. W ręce trzyma niewielki bacik oraz nóż. Natomiast charakterystycznym elementem ubioru górala jest krótki kożuch, portki góralskie, kapelusz z dużym rondem oraz trzaskawka (prosty, drewniany instrument) używana w trakcie występu. Jako ostatni na scenie pojawiają się Żyd i Żydówka. Żydówka ma na sobie długą suknię, torebkę oraz kapelusz z woalką zasłaniającą twarz, Żyd – drewnianą maskę, długi płaszcz, cylinder, kij oraz walizkę z towarami „na handel”. Wśród nich są m.in. tabletki na wszelkie dolegliwości, prezerwatywy, majtki, staniki, mapy i zepsute telefony. Obie te postacie rozbawiają swym zachowaniem gospodarzy, „handlują” z nimi, opowiadają przeróżne historie, pokazują mapę świata, zachwalają maść na szczury, po czym wraz z innymi kolędnikami porywają ich do żywiołowego tańca, po którym zazwyczaj otrzymują zapłatę oraz poczęstunek. Dorośli nierzadko częstują się księżycówką…
Taka przerwa w obchodzie skłania do żartów i pogawędek umacniających sąsiedzkie więzi. Bywa, iż starsi udzielają rad młodszym kolędnikom odnośnie odgrywania poszczególnych postaci, a zwłaszcza spontanicznego i nieskrępowanego zachowania, mającego przekładać się na żywiołową interakcję z widzem.
Należy jednak zauważyć (na co zwracają uwagę sami uczestnicy obrzędu), iż z każdym rokiem coraz trudniej jest zainteresować młodych lokalną tradycją oraz namówić ich do nauki długich kwestii i odpowiedniego odgrywania ról, a także obchodu po wsi, w różnych, często niesprzyjających warunkach pogodowych. Pomimo tych trudności, mężczyźni czerpią nadal wiele radości ze wspólnego kolędowania (muzykowanie, śpiew) i przebywania we własnym gronie, tym samym silnie akcentując swoją unikatową tradycję i góralskie pochodzenie. Jest to wszak oddolna inicjatywa, niewymuszona i niekierowana przez miejscowe ośrodki kultury, które w dziedzinie promocji lokalnego niematerialnego dziedzictwa (wpisanego na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego) mają jeszcze sporo do nadrobienia[23].
Szczęśliwie, ten obszar Żywiecczyzny nadal pozostaje enklawą autentycznego, spontanicznego kolędowania, dalekiego od scenicznego – konkursowego wykonania[24].
PRZYPISY
[1] R. Garstka, Świat obok nas. Obrzędowość doroczna w województwie śląskim, Katowice 2013, s. 29–33.
[2] S. Węglarz, Kolędowanie jako obrzęd i widowisko. Folklor i folkloryzm kolędniczy w południowej Polsce, Bukowina Tatrzańska 2018, s. 98 i 373.
[3] B. Rosiek, „Szlachcice”, [w:] Kolędnicy, red. M. Słonka, Bielsko-Biała 2010, s. 32.
[4] S. Węglarz, dz. cyt., s. 97.
[5] B. Rosiek, dz. cyt., s. 29.
[6] Tamże, s. 32.
[7] J. Mikś, Godowe zwyczaje, wierzenia i przesądy ludowe Żywiecczyzny, [w:] Zwyczaje, wierzenia i obrzędy na Ziemi Żywieckiej: materiały i opracowania, pod red. M. Miodońskiego, Żywiec 2002, s. 158.
[8] Do dnia dzisiejszego (2022 rok) na Górnym Śląsku utrzymuje się podział społeczno-kulturowy, będący konsekwencją dawnych wpływów Prus i Austrii. Mieszkańcy Śląska Cieszyńskiego (wchodzącego w skład Górnego Śląska), zasadniczo utożsamiają Górny Śląsk z przemysłem ciężkim oraz wpływami pruskimi, natomiast mieszkańcy przemysłowej części Górnego Śląska, niejednokrotnie nie utożsamiają obszaru za rzeką Wisłą z terenami śląskimi.
[9] B. Bazielochówna [Bazielich], S. Deptuszewski, Szlachcice i dziady – zwyczajowe widowiska, [w:] Polska Sztuka Ludowa, Rok XIII 1959, nr 1, s. 21.
[10] K. Kaczko, Od Mikołajów i kolędników do andrzejek, [w:] Śląskie uciechy i zabawy. Materiały etnologiczno-folklorystyczne, pod red. I. Bukowskiej-Floreńskiej, Bytom 1991, s. 162 oraz K. Kaczko, Doroczne zwyczaje i obrzędy , [w:] Ludowe tradycje. Dziedzictwo kulturowe ludności rodzimej w granicach województwa śląskiego, Wrocław- Katowice 2009, s. 191.
[11] K. Kaczko, dz. cyt., s. 162.
[12] B. Bazielochówna, S. Deptuszewski, dz. cyt., s. 20.
[13] J. Pośpiech, Zwyczaje i obrzędy doroczne na Śląsku, Opole 1989, s. 94.
[14] Tamże, s. 274.
[15] R. Garstka, A. Lysko, Czas niezwykły. Obrzędowość doroczna na Górnym Śląsku, Katowice 2022, s. 74.
[16] J. Mikś, dz. cyt., s. 157. Autor nie wskazuje jednak konkretnych miejscowości ani przybliżonego czasu.
[17] W 2021 roku muzycy z Pawlicznego k. Milówki grali na heligonce, wakacie oraz tubie basowej. W roku 2022 ta sama grupa posiadała już jedynie heligonkę.
[18] B. Rosiek, dz. cyt., s. 32.
[19] Tamże, s. 31.
[20] We wsiach Zwardoń, Nieledwia i Kamesznica najpierw do domu wchodzili równocześnie Anioł i Żyd, zob. J. Gąsiorek, M. Pokusa, Zwyczaje i obrzędy ludowe na Żywiecczyźnie, Żywiec 2013, s. 171. O tych postaciach wspomina także J. Mikś w artykule Godowe zwyczaje, wierzenia i przesądy ludowe Żywiecczyzny (s. 157), nie wskazując jednakże konkretnych miejscowości.
[21] J. Gąsiorek, M. Pokusa, dz. cyt., s. 171–172.
[22] Tamże, s. 171.
[23] Pozytywny wyjątek stanowi GOK w Milówce, natomiast GOK w Rajczy na swojej stronie chwali się jedynie jedną grupą szlachciców ze Zwardonia, podając iż ta kierowana jest nadal przez osobę zmarłą w 2016 r.! Ta forma kolędnicza praktykowana jest także na terenie tej gminy w Soli-Koczorze.
[24] Wyjątek stanowi przegląd „Żywieckie Gody”.