Tekst: Katarzyna Kraczoń
Trudno dziś wyobrazić sobie Święta Wielkanocne bez pisanek. Wiosenne zdobienie jaj jest współcześnie jedną z najbardziej żywotnych dziedzin sztuki ludowej. Wynika to w dużej mierze z powszechności zwyczaju i przywiązania do bogatych tradycji obchodu tych świąt. Różne są techniki zdobnicze. Pomimo dostępu do wielu materiałów, które dają ogromne możliwości dekoracyjne, wciąż sięgamy jednak do tych najstarszych i najbardziej naturalnych sposobów zdobienia wydmuszek, jakim jest technika batikowa rozpowszechniona niemal w całej Polsce. Technika ta polega na nanoszeniu wzorów na powierzchnię jajka specjalnie wykonanym pisakiem zanurzanym w rozgrzanym wosku pszczelim. Trzeba dodać, że ornamentyka pisanek batikowych należy do najbardziej archaicznych i najbogatszych treściowo. Ale samo zdobienie jaj to nie wszystko… Choć funkcja dekoracyjna pisanek jest dziś dominująca, to warto przypomnieć o ich magicznej roli, a także o innych zapomnianych już dziś praktykach i zwyczajach.
W kulturze ludowej na przełomie XIX i XX wieku wierzono w życiodajną i dobroczynną moc jaj, zwłaszcza tych święconych. Pokarmy święcono zawsze w Wielką Sobotę przed południem, najczęściej były to składniki potraw, które spożywano podczas wielkanocnego śniadania, a więc jaja (zazwyczaj były to jajka gotowane białe i bez skorupki, a także kraszanki i pisanki), chleb, mięso, słoninę, kiełbasę, masło, ser, chrzan, ciasto, sól i pieprz. Zanoszono je w nieckach, misach lub koszykach wiklinowych. Sam obrzęd poświęcenia odbywał się u bogatych sąsiadów, pod krzyżem albo figurą przydrożną. Dopiero z czasem obrzęd ten został przeniesiony do kościoła. Święconkę należało spożyć po powrocie z rezurekcji w Niedzielę Wielkanocną.[1]
Poprzez swoją symbolikę i sakralny wymiar jajo było w sposób naturalny związane z wiosenną obrzędowością. Powszechnym zwyczajem było przechowywanie w domu poświęconych jaj aż do następnej Wielkanocy. Poświęcone pisanki trzymano za obrazem[2] lub ustawiano na oknie, odgrywały one ważną rolę w magii domowej, miały chronić od piorunów i pożaru. Im starsza była pisanka, tym ta ochrona była skuteczniejsza.[3] Współcześnie wiele osób gromadzi i przechowuje pisanki przez wiele lat. Powstają w ten sposób prywatne kolekcje.
Pisanki wykorzystywano też w wielu praktykach hodowlanych. Skorupki poświęconych jaj dosypywano do ziarna dla kur, by niosły dużo jaj. Podczas pierwszego wiosennego wypędzenia bydła na pastwisko kładziono pisankę pod próg obory, chroniąc wnętrze przed wejściem czarownicy. Wielkanocne pisanki taczano po grzbiecie bydła, by było tak owalne jak te jaja. W Sejnach na Podlasiu, gdzie obchodzono odpust ku czci świętego Jerzego (23 kwietnia) przynoszono i składano pisanki jako dar dla patrona i opiekuna bydła. Po nabożeństwie w tym dniu mieszkańcy okolicznych wiosek gromadzili się także pod kościołem na wybitkach, zabawie polegającej na tłuczeniu jaj.[4]
Ważna jest także rola jajka i pisanki w magii urodzaju. Dość popularny był zwyczaj rozsypywania po polach lub sadach poświęconych skorupek, co miało zapewnić obfite zbiory. Dodawano je także do ziarna siewnego, by zapewnić urodzaj tej uprawy. Z kolei zakopane w ogródku chroniły przed kretami. Poświęcone jajka wkładano też przed orką w skibę ziemi, by dobrze rodziła, a także pod snopki zboża złożone w stodole, aby ziarna nie zjadały myszy. Przed rozpoczęciem sadzenia ziemniaków przysypywano na zagonie jajko albo pokruszone skorupki, by zapewnić gładkie i okrągłe bulwy.[5]
Pisanki znalazły także szerokie zastosowanie w lecznictwie ludowym. Wierzono, że kto umyje się wodą z miski, na dnie której leżała pisanka, zachowa zdrowie i urodę. Franciszek Kotula udokumentował natomiast zwyczaj polegający na tym, że ludzie cierpiący na wrzody i dolegliwości skórne w Wielki Piątek o świcie obierali poświęcone jajka i wrzucali je do rzeki albo strumienia. Następnie biegli z prądem wody i nabierali wody, która już płynęła nad skorupkami i w ten sposób nabrała leczniczych właściwości.[6] Tocząc jajko po ciele chorego, leczono postrzały, febrę, żółtaczkę i różne bóle. Zanim włożyło się poświęcone jajo do barszczu, to najpierw pocierano nim wargi żeby nie pękały, zęby, żeby nie bolały i oczy, żeby nie ropiały. Jeszcze dziś można spotkać się z praktyką przelewania jajka nad głową dziecka, by uleczyć je z przestarchu.[7]
Wśród ludności prawosławnej zachował się zwyczaj wiosennych zaduszek. Mieszkańcy wschodnich terenów kraju w pierwszą niedzielę po Wielkanocy zanoszą pisanki na cmentarz i składają je na grobach jako pokarm dla zmarłych i ofiarę składaną w ich intencji. U Białorusinów z kolei należało jajko przetoczyć na krzyż po mogile. W okolicach Narwi istnieje natomiast zwyczaj urządzania przez rodzinę uczt przy grobach.[8]
W wielu sytuacjach zwyczajowych i obrzędowych pisanka była formą daru, a nawet ofiary: kolorowe, poświęcone cacko stanowi dla dzieci jakieś cudowne tajemnicze zjawisko; pisanka, ofiarowana przez dziewczynę chłopcu, zastąpi wyznanie gorące, bilet miłosny, dyskretny a wyraźny – umieszczona w oknie, uchroni chatę od piorunu – złożona w trumnie znużonego oracza, zapewni mu w grobie spokój od złych duchów![9]
Zwyczaj obdarowywania się pisankami był powszechny, dlatego w każdej rodzinie malowano nawet po kilkadziesiąt jaj, pilnując przy tym różnorodności wzorów. Zazwyczaj malowane jajka wręczały kobiety swoim chrześniakom. Dekorowane jaja były – i jest to zwyczaj wciąż żywy – prezentem dla dzieci i krewnych, przy czym obdarowywanie to bardzo często miało charakter obustronny. W wielu miejscowościach pisanki dawano żebrakom z intencją modlitwy za dusze zmarłych. Pisanki i w ogóle jajka były powszechną zapłatą za wielkanocną kolędę dla grup kolędniczych, które obchodziły domostwa, śpiewały specjalne pieśni, wygłaszały oracje i przekazywały życzenia.[10]
Szczególnego znaczenia nabierała pisanka w symbolice zalotnej. Panna, chcąc okazać swoje zainteresowanie wybranemu kawalerowi, ofiarowywała mu malowaną przez siebie pisankę. Bywało też i tak, że kawaler zalecający się do panny, która go nie chciała, mógł liczyć na to, że dostanie od niej surowe jajko. Wkładała mu je do kieszeni, uderzała, by się rozbiło i mówiła: Jajko masz, a mnie nie masz![11] Udokumentowany jest też zwyczaj, że to chłopcy wręczali swoje pisanki dziewczynom: Dorastający chłopak, poczuwszy wolę bożą do której z dziewcząt, czeka uroczystości Zmartwychwstania Pańskiego. Wtedy wyraża swoje uczucia miłosne przez doręczenie pisanki. Jeżeli dziewucha przyjmie pisankę i w zamian da swoją, to każe tym się domyślać, że będzie wzajemną […] Nawiązane tym sposobem miłostki kończą się często małżeństwem.[12]
Współcześnie najżywotniejszym jest zwyczaj dzielenia się święconym jajkiem. Gest ten rozpoczyna śniadanie wielkanocne, a w swojej strukturze jest powtórzeniem rytuału wigilijnego (dzielenia się opłatkiem). Analogie te mają swoje mityczne uzasadnienie, bo oprócz tworzenia wspólnotowej więzi, dokonuje się wówczas wymiana darów w postaci jajka i słowa w formie składanych życzeń, a te z kolei mają magiczną siłę sprawczą i moc odnawiania świata. Nie bez powodu czynności te mają miejsce podczas największych świąt w roku, określanych jako święta cudownych narodzin (Boże Narodzenie) i zmartwychwstania (Wielkanoc). Semantyka gestu zostaje zatem wzmocniona nie tylko symboliką jajka, ale również świętego czasu przejścia.[13]
Znane są też liczne gry i zabawy, w których wykorzystywano pisanki. Taką najpopularniejszą są zapewne wybitki (nazywane też bitkami lub kumaniem), polegające na stukaniu się jajkami. Dwie osoby biorą do prawej ręki po jednym farbowanym jajku i uderzają jedno o drugie. Podczas zabawy ważne było to, aby uderzać tylko czubkami jajek. Niektórzy – jak podaje Marian Pokropek – wykorzystywali do tej zabawy smolanki. Były to specjalnie przygotowane wydmuszki, które następnie wypełniano roztopioną smołą, po czym starannie zaklejano otworki i malowano na określony kolor. Posiadacz takiego jajka wygrywał ze wszystkimi, ale gdy wydało się, że była to smolanka, to musiał oddać wszystkie wygrane jajka.[14] Zabawa ta była niegdyś popularna wśród wyznawców kościoła greckiego i prawosławnego, odnotował ją także Wincenty Kadłubek. Oprócz funkcji ludycznej zwyczaj ten miał także wymiar społeczno-magiczny, a mianowicie zwycięskie jajko zawieszano nienaruszone przed ikoną w domu, by przynosiło zdrowie.[15]
Inną zabawą było tzw. taczanie jaj (kaczanie). Usypywano z piasku kopczyki i z ich wierzchołków staczano jajka. Wykonywano do tego celu też specjalne drewniane korytka, ustawiane jak pochylnia na nóżkach, podstawkach lub po prostu na kamieniu. Niektóre korytka były bardzo bogato zdobione snycerką. Jajko, które zostało potrącone przez następne, przegrywało.[16] W Rzeszowskiem istniała nieco inna wersja tej zabawy, polegająca na tym, że gracze stawali naprzeciw siebie w odległości trzech kroków i rzucali jaja przed siebie tocząc je po ziemi. Przegrywał ten, którego jajo rozbiło się jako pierwsze.[17]
Jedną z najbardziej archaicznych zabaw jest ta odnotowana przez F. Krčeka:
Dawniej robiono w kraszankach otwór w 2 miejscach, przez te otwory przewlekano sznurek, a kilka takich sznurków z nawleczonymi kraszankami, jeden po drugim, stanowiły kilka sznurów ogromnych korali, które zawieszano – jak to i dziś jeszcze nazywają – dziadowi (did) pod szyją. Dziś u nas taki did nie ma korali, jeno zamaskowany z ogromna czapką, strasznymi zębami z kory, z rozczochranymi włosami z przędziwa, przepasany powrósłem, ugania z długim batem, podobnym raczej do cepa, podczas tzw. jahiłki i prosi na klęczkach ochrypłym głosem (by go nie poznano, również nikomu z tych, co go przebierają, nie wolno wyjawić, kto on jest) przechodniów o wsparcie, które otrzymawszy, składa ręce, całuje i dziękuje, jak tylko może, przeprowadza przechodnia, odpędzając przy tem dziatwę, by nie cisnęła się do jego dobrodzieja i nie przeszkadzała mu w przechodzie. W razie zaś, gdy ma przechodzień odmówić wsparcia, zmienia did korną postawę, grozi batem i gotów nim poczęstować.[18]
Opisane zwyczaje i zabawy były powszechne przed I wojną światową, a nawet jeszcze w okresie międzywojennym. Po II wojnie światowej zaczęły stopniowo zanikać. Dziś w wielu polskich zakątkach można jeszcze odnaleźć ślady tych magicznych zwyczajów. Przetrwały w pamięci nosicieli tradycyjnego światopoglądu. Warto więc je dokumentować i odkrywać na nowo.
Przypisy
[1] B. Ogrodowska, Polskie obrzędy i zwyczaje doroczne, Warszawa 2005, s. 158.
[2] Dawniej w izbach wieszano obrazy z otwieraną szklaną ramą. Były one na tyle przestrzenne, że można było wygodnie ułożyć w nich jajka.
[3] M. Przeździecka, Pisanki białostockie, „Polska Sztuka Ludowa”, 1965, nr 2, s. 102.
[4] Tamże.
[5] Artur Gaweł, Rok obrzędowy na Podlasiu, Białystok 2012, s. 114.
[6] A. Karczmarzewski, Ludowe obrzędy doroczne w Polsce południowo-wschodniej, Rzeszów 2011, s. 198.
[7] J. Adamowski, O symbolice wielkanocnego jaja, „Twórczość Ludowa” 1992, nr 1–2, s. 40.
[8] M. Przeździecka, Pisanki białostockie, s. 102.
[9] S. Dąbrowski, Pisanki lubelskie, Lublin 1936, s. 7.
[10] J. Adamowski, tamże, Por. też: J.P. Dekowski, Pisanki opoczyńskie i ich funkcja społeczna, „Prace i Materiały Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi” 1973, nr 17, s. 21–45.
[11] F. Krček, Pisanki w Galicyi, „Lud” 1898, t. IV, s. 221.
[12] „Wisła” 1897, t. XI, s. 134, cyt. za: J. Adamowski, tamże, s. 40.
[13] K. Kraczoń, Zwyczajowe i obrzędowe gesty towarzyszące spożywaniu pokarmów [w:] Tam na Podlasiu, IV, Pożywienie – czyli o czymś dla ciała i ducha, red. J. Adamowski i M. Wójcicka, Wola Osowińska 2014, s. 85. Zob. też: P. Kowalski, tamże, s. 172‒179.
[14] M. Pokropek, Ludowe tradycje Suwalszczyzny, Suwałki 2010, s. 207. Por. Z. Gloger, Rok polski w życiu, tradycji i pieśni, Warszawa 2007, s. 168.
[15] M. Przeździecka, Pisanki białostockie, s. 104.
[16] M. Pokropek, tamże, s. 207.
[17] A. Karczmarzewski, tamże, s. 198.
[18] F. Krček, tamże, s. 223.