Perebory − próby nowego zastosowania tradycyjnego ornamentu przez twórców i artystów w XX i XXI wieku

Tekst: Mariola Tymochowicz

Perebory, zwane także priborami, zaborami, wyborami, pasamonami[1] to unikatowy na terenie Polski ornament tkacki wykonany techniką wybierania, tworzący pasowy wzór, w którym partie deseniowe tkane są jednocześnie z gładkim płótnem. W obecnych granicach kraju wyrabiany jest w północno-wschodniej części województwa lubelskiego a dawniej we wschodniej części podlaskiego (w okolicach Białegostoku). Na kresach wschodnich znany jest Białorusinom, Litwinom, w Południowej Wielkorusi[2] i na Polesiu. Jako wyróżniający się motyw dekoracyjny wzbudził zainteresowanie etnografów pod koniec XIX wieku, ale rozbudowane badania nad tą formą tkaniny na Lubelszczyźnie, rozpoczęła w latach 1958−1960 Teresa Karwicka. Ponowne eksploracje przeprowadzono w 2013 roku w ramach projektu Atlas Polskich Strojów Ludowych: kontynuacja prac wydawniczych, przeprowadzenie badań terenowych i kwerend źródłowych oraz cyfryzacja materiałów źródłowych i udostępnienie ich w Internecie, który był finansowany ze środków Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego jako Narodowy Program Rozwoju Humanistyki. Odbył się wówczas obóz badawczy na terenie powiatu Biała Podlaska i Włodawa, podczas którego główni wykonawcy projektu, w tym autorka tekstu oraz studenci z ośrodków akademickich z Poznania, Lublina i Cieszyna starali się ustalić, kto na badanym terenie wykonuje jeszcze perebory, jakie mają one współcześnie zastosowanie i jak ten typ rękodzieła jest rozpoznawalny w regionie. Pozyskane podczas wywiadów z twórczyniami materiały zostały wykorzystane w niniejszym artykule, a pełne wyniki badań, które obejmowały także inne formy rękodzieła, opisano w osobnej monografii opublikowanej w 2015 roku[3]. Materiał analityczny stanowiły także artykuły oraz informacje i fotografie zawarte na różnych stronach internetowych poświęconych tkactwu nadbużańskiemu.

Surowce, technika wykonania, wzory

Tkaniny z wzorem przetykanym powstawały na warsztacie czteroosnowowym często z krótszą płochą, ze względu na mniejszą szerokość płótna. Osnowa była lniana lub bawełniano-lniana w białym kolorze, a wątek, którym tworzono wzór stanowiły nici wełniane lub bawełniane w kolorze czerwonym lub bordowym, jedynie przez środek głównego wzoru przeplatana była nitka czarna lub granatowa. Na początku XX wieku nastąpiło wzmożenie kontrastów przez wprowadzenie dwóch kolorów w ramach jednego szlaku wzorzystego. Jedna z doświadczonych tkaczek podkreślała w wywiadzie, że na omawianym terenie występowały różnice w doborze barw, np. w okolicach Włodawy nie występują też ani niebieskie, ani żółte ani brązowe [kolory], bo to bardziej nadbużańskie są, tyko czerwień, granat, bordo, czerwony. No, żeby nie było bardzo jaskrawe. Niebieskie odpada, żółte odpada, bo to nie są nasze, nasze kolory [Holeszów 2013]. W latach powojennych, kiedy tkaczki zaczęły zdobić pereborami inne wyroby wprowadziły także nową jednolitą kolorystykę, stosując np.: nici fioletowe, zielone, brązowe w co najmniej dwóch odcieniach.

Tkaczki lubelskie tworzące perebory wykształciły własny styl ornamentów pozwalający odróżnić je od tych tworzonych na Polesiu zachodnim. Cechował się on wyraźnym układem pasowym, biegnącym poprzecznie w stosunku do nici osnowy. Był on zwarty i stosunkowo symetryczny o dość dużej ilości gładkich pasów czerwonego lub brązowego tła i prostych motywach zdobniczych, którymi wyróżniały się perebory tworzone w początkowym okresie. Motywy pasów tkane były w kilku powtarzających się rytmicznie układach. W szerokim pasie środkowym przeważał na początku rytm abab, a w późniejszym czasie i obecnie najczęściej stosowany jest układ abcba. Niekiedy motywy w szlaku były trudne do wyróżnienia. Pasma wzoru zlewały się ze sobą, ponieważ były oddzielone pojedynczą albo dwiema nitkami białego tła. Ornament komponowany z dwu odrębnych całości miał pierwszy szerszy pas w środkowej części z bardziej wyrazistym i większym wzorem stworzonym najczęściej z rąbów lub gwiazd. Po jego obu stronach znajdowały się cieńsze paski poprzedzielane białym tłem z drobniejszymi motywami. Drugi pas znacznie węższy nie zawsze zawierał szlak ornamentalny, czasem poprzecinany był prążkami innego koloru. Pas ten zazwyczaj znajdował się tak blisko głównego, że jego odrębność nie była wyraźnie widoczna. Bywały też takie wzory, gdzie drugi pas znajdował się w pewnej odległości od głównego. W późniejszym okresie (głównie w koszulach), a w ostatnich latach już powszechnie, tkaczki wykonują tylko ornamenty o układzie symetrycznym z wyróżniającym się pasem środkowym z dużymi wzorami geometrycznymi. Pasy po jego obu stronach są węższe, występują tam także gładkie prążki w jednym kolorze, linie łamane, przerywane i kropki. W powiecie parczewskim oraz włodawskim w okresie międzywojennym tkaczki zaczęły tworzyć wzorzysty ornament przeważający nad pasami gładkimi czy prążkami, w którym pozostawało więcej białego tła[4]. Zaistnienie takich wzorów sprawiało, że tkactwo upodabniało się do haftu, który był stosowany na krańcach wschodnich powiatu włodawskiego oraz bialskiego i nazywany był natiahanie. Ze względu na wyjątkowe podobieństwo można domniemywać, iż powstał on jako naśladownictwo techniki wybierania[5], a rozpowszechnił się, gdyż był mniej wymagający. Haftować można było w każdej wolnej chwili, bez konieczności rozkładania krosen.

Przy tkaniu pereborów twórczynie bardzo często korzystały z gotowych wzorów, które pożyczały jedna od drugiej, a następnie zapisywały je [Wyryki 2013]. Współcześnie sytuacja jest podobna. Tkaczki często wzorują się na wycinkach tkanin pochodzących z dawniej wykonanych prac pieczołowicie zbieranych a następnie przekazywanych dalej. Niektóre twórczynie rozrysowały schematy, jakie udostępniono im w muzeum. Tworzą także na ich podstawie własne układy deseni bardziej lub mniej rozbudowane.

Przed II wojną światową ornament ten był wykorzystywany do zdobienia ręczników oraz elementów damskiej i męskiej odzieży świątecznej w strojach nadbużańskim i włodawskim[6]. Kiedy po wojnie zaniechano noszenia strojów ludowych tkaczki wykonywały perebory na potrzeby rekonstruowanych strojów dla zespołów folklorystycznych. Zaczęły także z tkanin zdobionych tym ornamentem robić obrusy czy bieżniki, a w ostatnich latach także kosmetyczki, torebki, etui na telefony komórkowe, zakładki do książek, krawaty, czy pasy. Niestety ta technika jest bardzo wymagająca, a zapotrzebowanie na tego typu wyroby jest niewielkie, co sprawiło, że niewiele jest tkaczek posiadających tę umiejętność. Sygnalizowała to, po zakończeniu badań realizowanych pod koniec lat pięćdziesiątych minionego stulecia, Teresa Karwicka, obawiając się, że tradycja ta w niedługim czasie może zaniknąć.

Eksploracje prowadzone w 2013 roku pozwoliły ustalić, że w powiatach włodawskim i bialskim jest jeszcze kilka twórczyń, które potrafią tak tkać, ale większość z nich nie zajmuje się już ich wykonywaniem lub czynią to bardzo sporadycznie. Do potrzymania umiejętności tkania pereborów w latach powojennych przyczyniły się Stanisława Baj i Antonina Waszczeniuk, które wykonywały je na organizowane konkursy sztuki ludowej. Starały się także uczyć zainteresowane osoby, między innymi Stanisławę Kowalewską, która jest obecnie najbardziej doświadczoną mistrzynią. Uczyła ona m.in. tej techniki tkaczki prowadzące pokazy w pracowni tkackiej w Hrudzie, młodą twórczynię z Dubeczna oraz pracownicę Muzeum Wsi Lubelskiej. Prowadzi także warsztaty w Nadbużańskim Uniwersytecie Ludowym w Husince i podczas innych pokazów, na które jest zapraszana.

Wykorzystanie motywów tradycyjnych

Niewielkie zainteresowanie tkaczek tego typy twórczością wynika z niemożności zarobkowania z tej jakże wymagającej pracy. Istotnym problemem, zauważonym jeszcze w okresie międzywojennym, jest odpowiednie zaadoptowanie wytworów sztuki ludowej do nowych potrzeb i odbiorcy miejskiego, który głównie jest zainteresowany tego typu wyrobami. Nie jest to proste, gdyż ponowne wykorzystanie danego motywu ludowego najlepiej sprawdza się, jeśli jest realizowany w podobnej lub najlepiej tej samej formie co dawniej, ponieważ ornament ściśle wiąże się z użytkową funkcją przedmiotu i podporządkowuje się jej[7]. Jest to szczególnie istotne w stroju, gdzie  zdobieniestanowi zawsze element komponujący się z całością. Haft nie tylko upiększa najbardziej eksponowane fragmenty ubioru, ale określa poszczególne człony całości. Wyznacza kierunki układu, zamyka go, a często przez właściwe zagęszczenie określa w całości ciężar plastyczny form we właściwych partiach[8]. W przypadku opisywanego ornamentu artyści i projektanci podjęli się wykorzystania go czterokrotnie w tym trzy razy użyli motywów wytworzonych przez twórczynie nadbużańskie.

Projekty z lat trzydziestych XX wieku

W okresie międzywojennym ornament ten dostrzegły i wykorzystały Eleonora Plutyńska i Helena Bukowska – malarki współpracujące w latach trzydziestych XX wieku z uczennicami Szkoły Zawodowej w Siedlcach[9]. Plutyńska należała do nielicznego grona artystów plastyków zafascynowanych twórczością ludową, w szczególności tkaniną. Po raz pierwszy z Pereoborami zetknęła się, kiedy została zatrudniona w Radzie Towarzystwa Popierania Przemysłu Ludowego. Wówczas to w Stradeczu koło Brześcia nad Bugiem rozpoczęła pracę z tkaczkami wykonującymi perebory i peretyki, organizując ich wyrób i skup przez Bazary Przemysłu Ludowego. Artystka ta dążyła do przywrócenia na wsiach ręcznego przędzenia i naturalnego barwienia lnu i wełny[10]. H. Bukowska była kierownikiem Zakładu Tkactwa Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, współpracowała ze Spółdzielnią artystów ŁAD i pełniła funkcję kierownika artystycznego i wykładowcy w siedleckiej Żeńskiej Szkole Zawodowej. Ona również czerpała wzorce z tkactwa ludowego i orientalnych kobierców. Działania podejmowane w tym okresie miały głównie na celu ocalenie różnych zjawisk sztuki ludowej oraz współpracę twórców ludowych z artystami plastykami. W przypadku tkanin miano nadzieje, że przyjmą się one podobnie jak samodziały angielskie[11].

Plutyńska i H. Bukowska wraz z uczennicami szkoły w Siedlcach przygotowały kolekcję ubrań codziennych zdobionych motywem pereborów dla młodych kobiet mieszkających na wsi, w małym miasteczku, dla elegantek, które wybierały się na letni wypoczynek oraz dla dzieci. Ubrania zaprojektowane przez artystki zostały zaprezentowane w 1936 roku na wystawie w Instytucie Propagandy Sztuki w Warszawie. Wyróżniały się one, jak czytamy w relacji W. Telakowskiej, szlachetną harmonią kolorystyczną, subtelnym rytmem ornamentów i przyjemną fakturą. „Tkaczki znając przeznaczenie każdego kawałka, komponowały świadomie deseń w ten sposób, by po uszyciu podkreślał odpowiednią formę sukni, wiążąc w jedną całość ornament i bryły […].Ubrania te są nowoczesne, a jednocześnie wynikają z wartości tradycyjnej sztuki wsi. Nie są już hieratycznym »kostiumem ludowym« – ani też pseudoludową tandetą. Stanowią one nową formę plastyczną, dopasowaną do dzisiejszych możliwości wsi”[12].Ubrania powstałe przy współpracy tkaczek i plastyczek wyróżniały się prostotą formy poprzez nawiązanie do krojów ludowych. Sam motyw zdobniczy stosowany był w większości modeli w tych samych miejscach, co w strojach ludowych, tylko w niektórych deseń umieszczany był na całej powierzchni tkaniny, co również mogło stanowić nawiązanie do dawnych odświętnych ubiorów z Polesia zachodniego, gdzie zapaski były pokryte nimi w całości, a koszule miały ozdobione całe rękawy. Ponieważ zachowały się tylko czarnobiałe fotografie, słabej jakości, publikowane w artykule Telakowskiej, trudno szczegółowo wypowiedzieć się o kolorystyce i zastosowanych wzorach. Sprawiają wrażenie bardziej uproszczonych w stosunku do poleskich pereborów. Umieszczono je symetrycznie w pasach rozłożonych na całej długości i tylko w niektórych szerokich wzorach występowały motywy geometryczne. Kolekcja dobrze się prezentowała, nawiązywała do mody tamtych czasów, a motywy dobrze współgrały z ich fasonem, w subtelny sposób je zdobiąc.

Powojenne próby wykorzystania pereborów

Dalsze losy tej kolekcji nie są znane, ale po drugiej wojnie światowej kontynuowano wcześniejsze założenia w ramach Biura Nadzoru Estetyki Produkcji, kierowanego przez W. Telakowską. Celem tej niewielkiej sekcji było kształtowanie wzornictwa przemysłowego czerpiącego  inspiracje  z  polskiej  tradycji  artystycznej  i ludowej, a także współdziałanie plastyków z wytwórczością ludową oraz kupowanie i gromadzenie projektów. Główny nacisk w działalności Biura położono na projektowanie wyrobów rzemiosła artystycznego,  takich  jak:  meble,  tkaniny,  ceramika,  szkło  oraz  biżuteria. Od 1950 roku sekcja przekształcona została w Instytut Wzornictwa Przemysłowego, który kontynuować miał prace projektowe BNEP-u oraz prowadzić działalność naukową. Szczególne znaczenie dla W. Telakowskiej miała specyficzna metoda projektowania, polegająca na współpracy profesjonalistów z amatorami – twórcami ludowymi, dziećmi i młodzieżą, w tak zwanych zespołach projektanckich. Pierwsze takie zespoły powstawały już w latach czterdziestych, ostatnie w latach siedemdziesiątych minionego stulecia. Projektowały one przede wszystkim wzory na tkaniny drukowane, ale także materiały tkane, hafty i koronki. Szkice wykonane w zespołach dopracowywano potem i realizowano w pracowniach Instytutu. Część z nich trafiała do produkcji fabrycznej. W. Telakowska przekonana była, że metoda ta sprawi, iż polskie wzornictwo będzie autentycznie rodzime, a zarazem współczesne, oryginalne i żywotne[13].

W 1965 zorganizowano w ramach Instytutu zespół „Kurpianek”, w skład którego weszły tkaczki ze wsi Kadzidło i Psary, a opiekę artystyczną objęła nad nimi E. Zaborowska. Efektem wspólnej pracy były wyjątkowo kolorowe wełniane kraty i pasiaki, produkowane fabrycznie. Rok później włączono tkaczki ze wsi Dołhobrody, Wyryki (powiat włodawski), które współpracowały z Lidią Buczek, Barbara Latochą oraz Heleną Dubiczyńską. Zespół ten wypracował wzorniki w oparciu o motywy tkackie wykonywane w południowej części Podlasia, które miały być dopuszczone do produkcji fabrycznej. Niestety podjęta wówczas inicjatywa nie doczekała się realizacji[14].

Współczesne projekty z lokalnym deseniem

Przez kolejne lata artyści i projektanci nie interesowali się omawianym ornamentem. Dopiero w 2012 roku Barbara Chwesiuk, właścicielka firmy odzieżowej Bialcon, działającej w Białej Podlaskiej, zaprojektowała w sezonie jesień-zima, w ramach kolekcji „Rabarbar”, wizytowe sukienki i garsonki z motywami tkaniny przetykanej. Ubrania wyróżniały się klasyczną elegancją połączoną z nowoczesnością i prostą linią, która pozwoliła dobrze wyeksponować wprowadzone jako element dekoracyjny perebory. Desenie do tej kolekcji przygotowały tkaczki w Hrudzie, ale projektantka wprowadziła pewne zmiany w układzie wzorów i kolorystyce. Zamiast białego tła zaproponowała czarne, które lepiej komponowało się z przyjętymi barwami ubiorów wykonanych z tkanin wełnianych. Ta zmiana wiązała się prawdopodobnie także z doborem nici tworzących wzór, które były czerwone i białe. Do niektórych modeli ubiorów wybrano tylko wąskie pasy bez wstawień geometrycznych, co sprawiło, że odbiegały one od tradycyjnych motywów. Użyte detale dekoracyjne wprowadzone zostały w innych miejscach niż to było stosowane w strojach ludowych, co wynikało z odmiennego typu i kroju zaprojektowanej odzieży. W sukienkach został on wstawiony w górnej jej części, wzdłuż przodu[15] lub tyłu na całej długości, w innym modelu od wycięcia przy szyi do pasa, a w jeszcze innym stanowiły szeroką wstawką o bardziej tradycyjnych wzorach umieszczoną w talii. Kolejna na wysokości kolan, została ozdobiona wąskimi pasami deseni powtarzającymi się rytmicznie. W innym modelu spódnicy – szeroki motyw w wąskie pasy wszyto jako pasek. Podobny, ale pojedynczy ornament ukośnie naszyto na przodach marynarki, przez co bardzo subtelnie je zdobił. W tym samym roku, omawiany ornament wykorzystany został w kilku modelach letniej kolekcji. Była to między innymi sukienka lniana o prostym fasonie, w której motyw złożony z wąskich dwóch pasów pionowych wykonany na czarnym tle wszyty był z tyłu wraz z zamkiem na środku na całej długości.

Projektanci firmy Bialcon powrócili do wykorzystania pereborów w nowej kolekcji wiosna-lato 2018, która ma bardziej młodzieżowy, sportowy styl mający zapewnić komfort i wygodę noszenia podczas upalnych, letnich dni[16]. W tym przypadku zastosowano aplikacje w tradycyjnych kolorach i wzorach, które lekko kontrastują w zestawieniu z delikatnymi materiałami. Bluzki mają niewielkie wstawki na rękawach, a w dwóch modelach sukienek deseń został znacząco wyeksponowany. Stanowi go szeroki symetryczny wzór bardzo rozbudowany z pasem kwiatowym w środku i trzema po bokach z wstawkami w formie drobnych wzorów geometrycznych. Został on wykonany przez bardzo wprawną i doświadczoną tkaczkę.

W Białej Podlaskiej motyw pereborów zastosowany został również w jednym z wyrobów prezentowanych na stronie internetowej Spółdzielni Socjalnej Progres Bialskie Cuda…[17]. Jest to pasek z czarnej tkaniny z wąskimi pionowo ułożonymi pasmami wykonanymi czerwoną nicią. Skromny wzór w niewielkim tylko stopniu nawiązuje do bogactwa tej techniki, co mogło wynikać ze skromnych jeszcze umiejętności tkaczki, natomiast zastosowana kolorystyka zapożyczona została z pereborów z pierwszej kolekcji Bialconu.

W przedstawionych projektach „nowego” wykorzystania ornamentu znaczący wkład miały współpracujące tkaczki. Oferowały one swoje umiejętności, a projektanci pomysły. Wspólna praca, tak jak zakładała działalność Towarzystwa Popierania Przemysłu Ludowego, Spółdzielni Artystycznej Ład czy Instytutu Wzornictwa Przemysłowego, miała przyczynić się także do zmiany podejścia twórców ludowych, w tym nauczyć ich innego myślenia o ornamencie, aby mogli wykorzystać tradycyjne motywy do nowych form wyrobów, które zyskałyby zainteresowanie nabywców miejskich. Był to dobry zamysł, ale współdziałanie trwało za krótko i nie pozwoliło na wypracowanie nowych nawyków u twórców. Powojenne zastosowania pereborów, które zaproponowały same twórczynie ludowe różnią się od tych wykreowanych przez artystów plastyków. Przede wszystkim znalazły dla nich głównie dekoracyjne zastosowanie, wykonując obrusy czy bieżniki, a dopiero w ostatnich latach zaczęły wprowadzać bardziej użyteczne przedmioty, jak kosmetyczki czy etui na telefon. W swoich pracach wprowadziły zmiany w kolorystyce nitek wątku i niewielkie w układzie wzoru częściej stosując symetrię, żeby wzór lepiej komponował się na materiale w niewielkim tylko stopniu wprowadzając zmiany w zachowanych motywach.

Projektanci natomiast bardziej ingerowali w zastane wzory, wprowadzali zasadnicze zmiany w układzie motywu, często uproszczając go czy stosując zmianę jego kolorystyki. Dostosowywali wzory do formy ubioru, aby deseń podkreślał krój lub wyróżniał ich projekty. Jednak modyfikując wzór sprawiali, że tracił on swój lokalny charakter. Jest to zatem bardziej inspiracja niż próba zachowania unikatowego motywu tkackiego. O tego typu działaniach pół wieku temu pisał A. Jackowski, stwierdzając, że nie uchronią one od zaniku techniki, „adaptacja, gdy wynika z inspiracji twórczej plastyka, może być udana, a nawet świetna − nie może jednak stanowić programu. Jako program jest bowiem absurdem, tworzeniem jakiejś namiastki «sztuki dla mas» […]. Sztuka ludowa może natomiast być jednym ze źródeł inspiracji i − jak wskazuje na to historia naszej sztuki XX w. − niejednokrotnie nim była. Zauważmy jednak, że zakres tych inspiracji jest na ogół wąski, nie może stanowić żadnego programu twórczego na dalszą metę”[18]. Wprowadzenie przekształconych wzorów do ekskluzywnych czy oryginalnych ubiorów nie może stanowić sposobu na zachowanie tej unikatowej techniki, ale na pewno ją popularyzuje, podobnie jak zgłoszenie nadbużańskich pereborów na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa.  Skoro jednak prognozy T. Karwickiej się nie sprawdziły to i w kolejnych latach motyw ten „poradzi sobie” dzięki zaangażowaniu takich osób jak Bożenna Pawlina-Maksymiuk, która założyła pracownie w Hrudzie i Nadbużański Uniwersytet Ludowy, gdzie zainteresowani mogą nauczyć się tego ornamentu czy też Stanisława Kowalewska podtrzymująca rodzinne tradycje tkackie. Należy mieć także nadzieję, że znajdą się inni artyści, którzy będą chcieli wykorzystać perebory w swoich projektach i może nie będziemy musieli czekać na to ponad pół wieku.


 

Przypisy

[1] T. Karwicka, Zdobnictwo tkackie ubiorów i ręczników lnianych płn. wsch. Lubelszczyzny,Studia i Materiały Lubelskie. Etnografia” 1967, t. 2, s. 7, 10.
[2] Dz. cyt., s. 11.
[3] A.W. Brzezińska, A. Paprot, M. Tymochowicz, Klocki, snutki, perebory. Tradycyjne rękodzieło wobec wyzwań współczesności, Wrocław 2015.
[4] T. Karwicka, dz. cyt., s. 20.
[5] Dz. cyt., s. 18.
[6] J. Świeży, Strój podlaski (nadbużański), Atlas Polskich Strojów Ludowych, cz. IV, z. 5, Wrocław 1958.
[7] A. Jackowski, O motywach ludowych i ich adaptacji, „Polska Sztuka Ludowa” 1960, R. 14, nr 4, s. 232.
[8] Tamże, s. 233.
[9] Szkoła powstała w 1904 roku jako Żeńska Szkoła Handlowa Jadwigi Barszczewskiej w Siedlcach. Jej fundatorem i inicjatorem był Leon Barszczewski, jednakże zamysł wcieliła w życie jego córka, gdyż to ona uzyskała zezwolenie na otwarcie placówki.
[10] http://mailgrupowy.pl/shared/resources/6002,etnografia/13352,etno (dostęp: 20.11.2018).
[11] W. Telakowska, Na marginesie Wystawy Żeńskiej Szkoły Zawodowej w Siedlcach, „Arkady” 1936, nr 8, s. 475.
[12] Tamże, s. 472–477.
[13] A. Frąckiewicz, Wanda Telakowska, kulture.pl/pl/tworca/wanda-telakowska (dostęp: 12.12.2018).
[14] W 1978, odchodząc na emeryturę, Wanda Telakowska doprowadziła do przekazania wzorcowni IWP Muzeum Narodowemu w Warszawie. Obawiała się, że kiedy zabraknie jej opieki, gromadzone od 1945 roku zbiory projektów, modeli i prototypów ulegną rozproszeniu, kulture.pl/pl/tworca/wanda-telakowska (dostęp: 12.12.2018).
[15] Proces powstawania jednej z sukienek z motywem pereborów został uwieczniony na krótkim filmie przygotowanym przez firmę Bialcon zatytułowanym Akty stworzenia −BIALCON, jest on dostępny na platformie YouTub.
[16] E. Mrowińska-Zalas, Kolekcja marki Rabarbar na wiosnę-lato 2018, http://www.galeriehandlowe.pl/publikacje/moda/artykul/kolekcja-marki-rabarbar-na-wiosne-lato-2018 (dostęp: 10.12.2018).
[17] http://hosting7787924.az.pl/progres/sklep1/product/view/4/80.html
[18] A. Jackowski, dz. cyt., s. 239.