Tekst: Malwina Kołt
Po II wojnie światowej na Opolszczyźnie osiedlała się ludność pochodząca z różnych terenów należących do przedwojennej II Rzeczypospolitej. Przybysze przyczynili się do powstania bogatego obrazu kulturowego województwa opolskiego. Obecnie jednym, o ile nie jedynym, wytwórcą instrumentów ludowych jest tam Norbert Kleman. Autochton posługujący się miejscową gwarą, urodzony w 1941 roku w Izbicku w powiecie strzeleckim, zamieszkały aktualnie w Opolu.
Od wielu lat prowadzi działalność w zakresie upowszechniania tradycji kulturowych oraz kultywowania folkloru i sztuki ludowej Opolszczyzny. Naucza pieśni ludowych pochodzących z tego regionu, wprowadza także repertuar z innych regionów Polski. Pracował jako animator kultury w Dobrzeniu Wielkim. Jego ojciec – Józef – był cieślą budowlanym i rzeźbiarzem, stąd i on zaczął wykazywać podobne zainteresowania. Oprócz tego potrafi grać na różnych instrumentach muzycznych. Zdolności te nabył samodzielnie, ugruntowując je poprzez uczestniczenie w kursach i szkoleniach w domach kultury. Instrumentami muzycznymi, na których uczył się grać, są różnego rodzaju piszczałki, harmonia pedałowa, akordeon oraz burczybas i diabelskie skrzypce. Na co dzień gra z innymi muzykantami w domu lub przy okazji różnych imprez folklorystycznych np. na rynku w Opolu. W wolnym czasie zajmuje się rzeźbiarstwem. Stworzył m.in. rzeźby, które przedstawiają muzykantów grających na różnych instrumentach muzycznych, jak skrzypce, basy, harmonia, klarnet. Swoje prace prezentował m.in. w Muzeum Wsi Opolskiej w Opolu, a także podczas Targów Sztuki Ludowej w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą. Niestety Kleman nie ma uczniów indywidualnych, prowadzi natomiast lekcje muzealne dla młodzieży szkolnej.
Na własne potrzeby, a także dla muzeów i skansenów znajdujących się na terenie Opolszczyzny, buduje ludowe instrumenty muzyczne. Inspiracje czerpie z przekazów ustnych i literatury, podpatruje często kapele z innych regionów. Jak tłumaczy, ze względu na fakt przybycia na Opolszczyznę różnych grup etnicznych i występującą tu wielokulturowość, można używać instrumentów i wykonywać repertuar z różnych części Polski. Zatem jako novum do instrumentarium kapel opolskich włączył burczybas, znany głównie na Kaszubach [1]. Jest to typ bębna pocieranego używanego niegdyś w celach magicznych do wzniecania obrzędowej wrzawy, swego rodzaju „antymuzyki” mającej na celu odstraszanie złych mocy w czasie i miejscach przejścia[2]. Dawniej stanowił atrybut kolędników, współcześnie używany jest jako instrument perkusyjny w kaszubskich kapelach[3]. Jak relacjonuje rozmówca, gra się na nim w trzy osoby – jedna osoba trzyma instrument, druga polewa wodą pęk końskiego włosia, trzecia pociera dłońmi włosie[4]. Burczybas znajdujący się w pracowni Klemana, został zbudowany techniką bednarską z trzynastu brzozowych klepek. Do membrany z koziej skóry zamocowany jest chwost z ciemnego końskiego włosia. Natomiast denko spodnie jest drewniane.
W pracowni Norberta Klemana zobaczyć, a także usłyszeć, można diabelskie skrzypce, z precyzyjnie wyrzeźbioną w drewnie lipowym głową diabła, wykonane w 1986 roku. Instrument ten znany jest głównie na Kaszubach, Kurpiach, Żywiecczyźnie i Śląsku Opolskim[5]. Podobnie jak burczybas, używany był do rytuałów odprawianych w czasie i miejscach przejścia, głównie przez kolędników. Na Kaszubach miał też zastosowanie w zaduszki, kiedy to na diabelskich skrzypcach, burczybasie, kołatkach i terkotkach czyniono wrzawę, odwracającą – jak wierzono – uwagę demonów niedopuszczających dusz potępionych do cmentarzy, co umożliwiało ich przedostanie się tam i tym samym uzyskanie zbawienia[6]. Wykonany przez Klemana instrument składa się z długiego sosnowego pręta, zakończonego diabelską głową w spiczastym kołpaku, wspartą na dwóch metalowych talerzach, do którego przytwierdzone zostały kolorowe wstążki. Poniżej znajduje się rezonator – bębenek jednomembranowy, na którym ustawiony jest podstawek, a na nim napięte są cztery struny zamocowane na czterech sosnowych kołkach (kołki te to prawdopodobnie forma ozdoby, ponieważ zauważyć można ukryty z tyłu instrumentu gitarowy mechanizm naciągów do zmiany napięcia strun, jednak nie strojonych). Do wydobywania dźwięku z brzękadeł, strun, a nawet korpusu instrumentu służy drewniana pałka.
W kolekcji instrumentów muzycznych Norberta Klemana znajduje się też harmonia pedałowa, która używana jest najczęściej w północno-wschodniej części Polski, głównie na Kurpiach, częściowo też w innych stronach Mazowsza czy na Podlasiu. Jak sama nazwa wskazuje odróżnia ją od wszystkich rodzajów harmonii ręcznych – miech nożny (podobny konstrukcyjnie do miechów w fisharmonii). Wytwórca instrument zbudował ją w 2016 roku z wcześniej zdobytych części. Harmonia jest ośmiobasowa (umożliwia to grę w czterech tonacjach), ma ciepłe brzmienie. To jedyny tego typu instrument muzyczny w okolicy.
Autorskim instrumentem muzycznym Norberta Klemana, chociaż w typie ludowym, jest bezówka – rodzaj piszczałki. Nazwa pochodzi od drewna, z którego buduje się ten instrument, a mianowicie z czarnego bzu. Stroik trzcinowy, zabezpieczany jest osłoną wykonaną także z drewna bzowego. Brzmienie bezówki można porównać do dźwięku klarnetu. Kleman, jak twierdzi, zbudował tę piszczałkę, czerpiąc inspiracje z instrumentarium kapel z południowej części Polski, ale też czeskich górali. Wykonana jest na wzór klarnetu (wymiary, rozstaw otworów palcowych). W tymże instrumencie, dzięki specjalnemu układowi otworów palcowych, można uzyskiwać dźwięki chromatyczne, co wzbogaca jej możliwości muzyczne. Artysta ma w planach stworzenie dużej piszczałki basowej tego samego rodzaju.
Norbert Kleman pamięta wiele tradycyjnych zwyczajów, w których sam brał czynny udział. Chociażby ostatkową zabawę tzw. wodzenie niedźwiedzia[7], która znana jest również m.in. w powiecie lublinieckim (graniczącym z województwem opolskim). Występuje tam pod innymi nazwami: ostatki, comber lub babski comber[8]. Obecnie w województwie opolskim zwyczaj ten (prawdopodobnie) zanikł. Główną przyczyną był zapewne brak młodych kontynuatorów tradycji.
Opolski artysta posiada w swoich zbiorach także rekwizyty używane przez grupy kolędnicze. Są to m.in. gwiazda, która, jak informuje rozmówca, oznajmia narodzenie Pana Jezusa, a także turoń – symbol siły, mający magicznie wspomóc spełnienie się kolędniczych życzeń. Jak opowiada Kleman panny, które chciały rychło wyjść za mąż, powinny pogłaskać turonia po brodzie.
Norbert Kleman jest ważną postacią dla Ziemi Opolskiej. Buduje ludowe instrumenty muzyczne, gra, śpiewa, rzeźbi w drewnie, opowiada ludowe podania – to prawdopodobnie ostatni, ale jakże aktywny animator sztuki ludowej w Opolu.
Przypisy:
[1] T. Lewińska, Polskie ludowe instrumenty muzyczne. Katalog zbiorów Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie, 2001, s. 9.
[2] Z.J. Przerembski, The muzykant as a product of nature and of culture, „Interdisciplinary Studies in Musicology”, t. 8, Poznań 2009, s. 134−135.
[3] A.I. Oborny, Polskie instrumenty ludowe, Warszawa 2015, s. 61−63.
[4] Por. P. Szefka, Narzędzia i instrumenty muzyczne z Kaszub i Kociewia, Wejherowo 1982, s. 33−34.
[5] J. Brodka, Cechy charakterystyczne muzyki i śpiewu, [w:] M. Romowicz, Folklor Górali Żywieckich, Warszawa 1978, s. 305; P. Szefka, dz. cyt., s. 10−12; A. Chętnik, Instrumenty muzyczne na Kurpiach i Mazurach, Olsztyn 1983, s. 89−93; T. Lewińska, Polskie ludowe instrumenty muzyczne. Katalog zbiorów Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie, 2001, s. 10.
[6] P. Szefka, dz. cyt., s. 11−12.
[7] T. Liboska, Wodzenie niedźwiedzia. O możliwych wariantach interpretacji obrzędowości zapustnej na Górnym Śląsku, „Rocznik Muzeum Górnośląski Park Etnograficzny w Chorzowie” 2013, t. 1, s. 107.
[8] R. Garstka, Dziady, murzyny, ostatkorze i niedźwiedzie… Zwyczaje zapustne powiatu lublinieckiego, „Twórczość Ludowa” 2017, nr 3−4, s. 32.
* Zdjęcie główne: Norbert Kleman z wykonanymi przez siebie diabelskimi skrzypcami, fot. Malwina Kołt